Węgry: wyroki skazujące za morderstwa są “alarmem” w sprawie zbrodni nienawiści przeciwko Romom

160985_Far-right_demonstration_in_the_village_of_Devecser_Hungary_5_August_2012_medium

Demonstracja skrajnej prawicy w mieście Devecser, 5 sierpnia 2012. fot. Kinga Kalocsai

Sąd w Budapeszcie skazał dziś trzy osoby na dożywocie, czwarty mężczyzna, działający z nimi w zmowie, dostał karę 13 lat pozbawienia wolności. Ta czwórka, wyznająca skrajnie prawicową ideologię, między marcem 2008 a sierpniem 2009 roku dopuściła się serii ataków na północy kraju.

Dane, do jakich dotarła Amnesty International sugerują, że zbrodnie nienawiści przeciwko Romom są poważnym problemem na Węgrzech, a policja nie ma wytycznych, by w ich sprawie przeprowadzać dokładne i efektywne dochodzenia.

– Pięć lat po tych morderstwach popełnionych z zimną krwią węgierscy Romowie nadal nie mają odpowiedniej ochrony przed zbrodniami nienawiści – mówi Draginja Nadaždin, dyrektorka Amnesty International Polska.

– Ta straszna sprawa powinna zadziałać jak alarm, pokazać często brutalną dyskryminację społeczności romskiej i że sprawcy takich czynów często nie stają przed wymiarem sprawiedliwości.
Sąd uznał Zsolta Peto oraz braci Arpada i Istwana Kissów winnymi popełnienia dziewięciu ataków z użyciem broni i koktajli Mołotowa na romskie domy w ośmiu wioskach.

Czwarty członek grupy – Istvan Csontos, który podczas tych wydarzeń był kierowcą – został również skazany na więzienie.

Podczas tej trwającej ponad rok serii ataków zamordowano sześć osób, a pięć zostało rannych. Ofiarami stali się m.in. mężczyzna z czteroletnim synem, którzy usiłowali uciec z płonącego domu, a także kobieta, zamordowana podczas snu.

Z informacji zebranych przez Amnesty International wynika, że ofiary zbrodni nienawiści ciągle nie otrzymują wsparcia takiego jak doradztwo czy pomoc prawna.

Węgierski kodeks karny wprost nie uwzględnia zbrodni nienawiści w przypadkach morderstw, a sędziowie mają dowolność przy orzekaniu w sprawach dotyczących mniejszości, np. romskiej. Nie zbiera się też danych statystycznych, które pokazywałyby skalę tego zjawiska.

– Dzisiejszy werdykt jest dobrym krokiem, ale Węgry muszą jeszcze wyciągnąć nauczkę z tych morderstw. Władze ciągle robią za mało, by zapobiegać i reagować na przestępstwa wobec Romów – mówi Draginja Nadaždin.

– Rząd musi wprowadzić nowe środki, by powstrzymać zbrodnie nienawiści, takie jak jasne procedury prowadzenia dochodzeń w tych sprawach, przeszkolenie policjantów, aby umieli rozpoznać i prowadzić śledztwa dotyczące zbrodni nienawiści, a także zbieranie i upublicznianie danych dotyczących tych przestępstw.

Politycy i media na Węgrzech demonizują Romów, którzy ciągle są nękani i atakowani przez skrajnie prawicowe samozwańcze grupy przechodzące przez ich wioski.

Skrajnie prawicowa partia Jobbik i kilka samozwańczych grup w sierpniu ubiegłego roku zorganizowały marsz we wsi Devecser. Jego uczestnicy mieli rzucać kawałkami betonu i pociskami w romskie domy, obecni tam policjanci nie interweniowali.

W tym samym miesiącu ubrana na czarno grupa miała zastraszać romskich mieszkańców wsi Cegléd, wznosząc antyromskie hasła i grożąc śmiercią.

W marcu 2011 roku samozwańcze grupy przez niemal miesiąc po marszu partii Jobbik patrolowały wieś Gyöngyöspata.

Tłumaczyła Małgorzata Lamperska

Zobacz filmik o problemie rosnącej nienawiści przeciwko Romom na Węgrzech.