Zabójcze prawo o bluźnierstwie w Pakistanie

Mustafa Qadri, researcher Amnesty International ds. Pakistanu.

Morderstwo gubernatora Pendżabu Salmaana Taseera, który został zabity przez swojego osobistego ochroniarza, rozpoczęło przybierające na sile „polowanie na czarownice”, kierowane przez pozbawione kontroli grupy religijne. Zagrożenie tym niekwestionowanym przez nikogo ruchem samoobrony obywatelskiej, przekonanym o zasadności swoich działań prowadzonych w imię islamu, powinno być traktowane tak samo poważnie, jak zagrożenie ze strony Talibów.
W ostatni weekend miały miejsce wydarzenia, które idealnie zestawiły się z ostatnim kryzysem mającym miejsce w Pakistanie. Setki tysięcy zwolenników islamu, marksistów, centrystów, osoby apolityczne, pracujące kobiety oraz mężczyźni przeszli w marszu popierającym demokratyczne zmiany w Egipcie. Czterdzieści tysięcy osób, przeważnie mężczyzn, w sercu Pakistanu, w mieście Lahore, protestowało przeciwko zmianom w kontrowersyjnym prawie o bluźnierstwie. Protestujący w Lahore obawiali się nastąpienia większej anarchii, jeśli prawo to zostałoby zmienione – zagrożenie przywołujące na myśl pakistańskich Talibów.
Istotne jest, iż prawo to mające na celu ochronę honoru Islamu jest całkowitą porażką. Jak wskazują grupy lewicowe, prawo to jest niejasne oraz nie zobowiązuje oskarżycieli do wykazania zamiaru popełnienia czynu zakazanego przez oskarżonego. Policja rzadko przeprowadza śledztwo przed aresztowaniem domniemanych bluźnierców. Morderca Taseer może twierdzić, że zabił za popełnienie bluźnierstwa, a nie ma żadnych dowodów na to, że Taseer kiedykolwiek dopuścił się tego czynu. Jedynym przewinieniem Taseera było wyszczególnienie poważnych uchybień w prawie, co umknęło tym, którzy poparli jego morderstwo.
„Jeżeli kampania zostałaby przeprowadzona we wszystkich elektronicznych mediach, wyjaśniając czym dokładnie jest prawo o bluźnierstwie, ludzie nie zaakceptowaliby faktu, iż ruch samoobrony obywatelskiej zabijał kierując się motywami ekonomicznymi, politycznymi czy innymi”, mówi Beena Sarwar, weteranka dziennikarstwa oraz działaczka na rzecz praw człowieka.
Od roku 1986, kiedy prawo o bluźnierstwie uczyniło zhańbienie Koranu oraz zniesławienie proroka przestępstwami karanymi odpowiednio dożywociem oraz śmiercią, od 300 do 3 tys. osób zostało oskarżonych o bluźnierstwo. Około 50% z nich należy do mniejszości religijnych, grupy która stanowi jedynie 3% ze 180 milionowej populacji Pakistanu.
Jednak prawo to nie bierze na cel jedynie mniejszości narodowych oraz ubogich. Taseer, bogaty biznesmen i kluczowy sojusznik prezydenta Asifa Zardari jest tego doskonałym przykładem. Nawet muzułmanie nie mogą czuć się bezpieczni w trakcie polowania na czarownice. Podczas wizyty w Pendżabie pod koniec roku, powiedziano mi, że muzułmanie Sufi oskarżyli młodego wahabitę o bluźnierstwo za twierdzenie, że prorok Mahomet był istotą ludzką i modlitwy nie powinny być kierowane do niego lub do otaczanych czcią świętych, tylko do Allaha.
Ostatniej soboty sędzia pokoju wypuścił 17-letniego chłopca oskarżonego o bluźnierstwo po tym, jak prawdopodobnie napisał obraźliwe komentarze o Proroku podczas egzaminu osiem miesięcy temu. Co jest najbardziej niepokojące to fakt, że oskarżenia zostały przestawione przez Zarząd ds. edukacji w szkołach gimnazjalnych w Karaczi. Zeznano, że chłopiec przyznał się do „niewybaczalnego czynu” i winił za to frustrację wywołaną niemożnością udzielenia odpowiedzi na egzaminie oraz wpływ dyskusji na temat islamu, którą przeprowadził ze swoimi kuzynami z Norwegii.
W społeczeństwie, gdzie system prawa i porządku jest kruchy i uległy ruchowi samoobrony obywatelskiej, prawo o bluźnierstwie otworzyło puszkę Pandory, pełną możliwości dla ludzi, którzy chcą wziąć prawo w swoje ręce lub zmusić bojaźliwą policję i sądy do automatycznej akceptacji prowadzonej przez nich wendety. Żaden z głównych polityków Pakistanu, ani wpływowy szef armii, tradycyjnie niemający oporów przed wygłaszaniem opinii w sprawach narodowego interesu, nie potępił morderstwa Taseera ani nadużywania kontrowersyjnego prawa o bluźnierstwie.
Nikt z przedstawicieli partii politycznych nie wziął udziału w publicznych modlitwach upamiętniających Taseera. W odpowiedzi na prośbę o uczestnictwo w jednej z nich, senator Abdul Rahim Khan Mandokhel z Beludżystanu powiedział: „Było mu to przeznaczone. To jest nasza religia. Musisz to zaakceptować, albo opuścić Pakistan”. W liście otwartym, szeroka koalicja obywateli zwanych Obywatelami dla Demokracji potępiła tą wypowiedź i wezwała przewodniczącego senatu do podjęcia kroków dyscyplinarnych przeciwko Mandokhel, jeżeli ten publicznie nie przeprosi. Inni zwracali się do sądów oraz policji o karanie tych, którzy publicznie wzywali do mordowania oskarżonych o bluźnierstwo lub osób wzywających do reformy prawa.
Spornym jest fakt, czy bardziej niebezpieczne są osoby takie jak Mumtaz Qadri,
morderca Taseera, działający w przekonaniu, że będąc uzbrojonym jedynie w przykaz Boży, każdy obywatel ma prawo dokonać morderstwa na podstawie plotek i oszczerstw. W poniedziałek premier Pakistanu Yusuf Raza Gilani powtórzył, iż nie zamierza wnosić poprawek do prawa o bluźnierstwie, mówiąc dumnie, iż to jego poprzednik Zulfiqar Ali Bhutto „wprowadził to prawo w Pakistanie.” Prawda, rząd Gilaniego jest „oblężony” i nie jest w stanie podjąć walki. Jednak, jeżeli większość Pakistańczyków nie podejmie walki o rozsądek, wszyscy na tym stracimy.
Tłumaczyła Agnieszka Pyszycka
Redakcja Aleksandra Minkiewicz

Wypowiedź opublikowana po raz pierwszy w dzienniku Guardian, w czwartek 3 lutego 2011 r.