Życie w strachu w największej faveli w Rio

Ich historie jednak nie dotyczyły pięknych plaż, słynnych tanecznych klubów, czy olśniewających barów i restauracji. Ich historie opowiadały o Brazylijczykach z klasy robotniczej próbujących przetrwać podwójne zagrożenie: przemoc ze strony przestępców i obojętność lub przemoc ze strony policji. Wspomnieli o braku prądu, wody, kanalizacji, dobrych szkół i klinik medycznych. Ale chociaż mówimy o winie rządu w zapewnieniu tych podstawowych usług, rozmowa i tak wraca do tematu bezpieczeństwa.

Salil Shetty, Sekretarz Generalny Amnesty International (po lewej stronie) z wizytą w faveli w Rio de Janeir, ©AF Rodrigues.

Salil Shetty, Sekretarz Generalny Amnesty International (po lewej stronie) z wizytą w faveli w Rio de Janeir, ©AF Rodrigues.

Stopień przestępczości w takich favelach jak Maré jest bardzo wysoki. Dawniej oznaczało to, że policja i część rządu pozostawiła ludzi mieszkających w favelach samym sobie. Wytłumaczenie było takie, że w favelach jest zbyt niebezpiecznie, by tam pracować.
Sytuacja się zmienia, ale słuchając, jak ludzie z Maré rozmawiają o tym co czeka ich społeczności, można wyczuć strach. Zachęcona częściowo przyszłą rolą Rio, jako gospodarza zarówno Mundialu jak i igrzysk olimpijskich, policja rozpoczęła program „pacyfikacja”.
Problemem jest fakt, że policja od dawna traktuje mieszkańców faveli jak przestępców. Są dowody na to, że bardzo wiele zgonów w favelach, głównie czarnych chłopców i młodzieńców, nastąpiło z rąk policji.
Pokojowe protesty  pod koniec czerwca zakończyły się zwykłymi dla mieszkańców faveli kłopotami: padli celem gangów i znaleźli się na linii ognia policji, która użyła śmiercionośnych środków. Zginęło 10 osób, w tym jeden policjant.
I tu wracamy do tego, co powiedział ten przywódca na naszym spotkaniu: dokładne śledztwa w sprawie użycia siły przez policję są rzadkie. Wiarygodne przypuszczenia, że policja jest zaangażowana w liczne pozasądowe egzekucje są w rzeczywistości ignorowane, a świadkowie za bardzo się boją by się ujawniać.
Ciężko pracujący ludzie z Maré zasługują na to, by czuć się bezpiecznie, nieważne, czy znaczy to, że mogą pójść do sklepu kupić chleb i nie zostać zabitym, czy że ich dzieci mogą iść do szkoły i zdobyć przyzwoite wykształcenie, czy że śmieci są wywiezione, a ulice zadbane.
Dziś żyją bez poczucia bezpieczeństwa. Gangi przestępców wciąż uprzykrzają życie mieszkańców faveli, a rząd ignoruje obowiązek zapewnienia podstawowych dóbr. Najgorsze jest jednak to, że policja zamiast zapewniać bezpieczeństwo mieszkańców Maré, wzbudza w nich jeszcze większy strach.
Policja, jako część swoich sporadycznych interwencji, dokonuje rewizji bez powodu. Zwykle nachodzą ludzi w domach bez nakazu przeszukana, niszczą to, co nie jest im potrzebne, konfiskują to, co może mieć jakąś wartość i bardzo często grożą mieszkańcom lub biją ich. Ludzie uważają, że mieli szczęście, kiedy taka „inwazja na dom” kończy się tylko zepsutymi drzwiami, zniszczonymi meblami i skradzionym dobytkiem.
Idea „bezpieczeństwa” wprowadzona w życie poprzez program „pacyfikacja” ma poważne wady. Policja uznaje dosłownie wszystkich mieszkańców faveli jako de facto przestępców. Jeśli ktoś sprzeciwi się działaniu policji, to jest to już dowód, że jest on przestępcą i zwykle kończy się starciem, w wyniku którego młody człowiek bardzo często ginie.
Choć jak na pierwszy dzień pobytu w Brazylii historie te były wstrząsające, to istnieje też jednak iskierka nadziei. Spotkanie z przywódcami i członkami społeczności zorganizowane przez Redes de Maré i Observatório das Favelas, które razem z brazylijskim biurem Amnesty International blisko współpracują przy kampanii, mającej na celu zachęcenie mieszkańców faveli do postawienia się policji i pomoc im w walce o swoje prawa.
Dwa elementy tej kampanii okazują się być kluczowe. Pierwszy to upewnienie się, że ludzie żyjący w Maré rozumieją jakie mają prawa, kiedy policjant zatrzymuje ich na ulicy lub przychodzi przeszukać ich dom. Jeśli będą wiedzieli, że policja musi mieć nakaz, żeby przeszukać ich dom, to łatwiej będzie im dbać o swoje prawa.
Drugi element, jeszcze ważniejszy, to rozmowa z policją, w celu uświadomienia, że ktoś, kto zna swoje prawa i walczy o nie, jest pełnoprawnym obywatelem, a nie kryminalistą.
Widać postęp, ale wolny. Policja zerwała z drzwi i okien naklejki, proszące by ta upewniła się, że przeszukanie jest legalne zanim wejdzie do domu. Nadal panuje jednak strach przed nadchodzącym programem pacyfikacji, w ramach którego na ulicach Maré mają pojawić się czołgi.
Ale mieszkańcy faveli są teraz umocnieni znajomością swoich praw i bardziej zdolni do konfrontacji z urzędnikami państwowymi, w tym z policją. Dzięki temu powoli walczą ze stereotypem, że wszyscy mieszkańcy slumsów to przestępcy. Policja natomiast zaczyna zauważać, że jej działania, legalne czy nie, oparte na zaszufladkowaniu osób żyjących w ubóstwie, zwiększyły, a nie zmniejszyły przemoc w favelach.
Te powolne zmiany udało się osiągnąć dzięki partnerstwu Amnesty International i dwóch organizacji społecznościowych. Ludzie z Maré ufają Observatório i Redes, bo oni sami pochodzą ze społeczności. Uczą się też ufać Amnesty International, ponieważ próbujemy wykorzystać nasze wpływy, by posadzić kluczowych przedstawicieli rządu i policji razem z mieszkańcami Maré, by ci usłyszeli historie bezpośrednio od źródła.
Tłumaczyła Alicja Cieślar
Artykuł oryginalny ukazał się na livewire.amnesty.org 6 sierpnia 2013.