Po 11 września 2001 roku kilka razy groziły nam podobne zamachy. Chociażby 5 stycznia 2003 roku, kiedy porywacz sportowego samolotu krążył nad dzielnicą bankową we Frankfurcie nad Menem, grożąc uderzeniem w wieżowiec Europejskiego Banku Centralnego. Na szczęście ani wtedy, ani w pozostałych podobnych przypadkach do tragedii nie doszło. Na porządku dziennym staje jednak pytanie, czy i jakimi środkami społeczeństwo może bronić się przed tego rodzaju zagrożeniem.
W wielu państwach po zamachach na World Trade Center wprowadzono bogate instrumentarium ostrych środków prewencyjnych. Z pokorą przyjmujemy dzisiaj szczegółowe kontrole na lotniskach, zdejmujemy paski od spodni, przechodzimy w skarpetkach przez liczne bramki. Czy mamy jednak świadomość, że wchodząc na pokład samolotu, wyrażamy być może zgodę na to, że zostanie on prewencyjnie zestrzelony w wypadku porwania-
Czytaj dalej – prof. Marek Safjan – Newsweek
