Zepchnięci na margines, cz. 2

Historia W.
W. zgodziła się na przesiedlenie na teren fabryki Cuprom częściowo z obawy, że jej rodzina mogłaby stracić dach nad głową. W. mieszkała z partnerem w bloku na ulicy Melodiei w Baia Mare. Wraz z innymi rodzinami, które nie miały gdzie się podziać, zamieszkiwali na dziko – w pustym budynku. W 1993 r. zostali przymusowo wysiedleni. Niosąc ze sobą cały dobytek, wędrowali wzdłuż torów nieużywanej linii kolejowej do Craicy. „Zaczęliśmy budować naszą budę z nylonu, [potem] zrobiliśmy dom z drewna, wypełniając szczeliny błotem. Mieszkaliśmy w Craicy dopóki oni nie przyszli, żeby wszystko zniszczyć…”
 

Dzieci mieszkające w jednym z budynków w Cuprom. Większość mieszkańców tego osiedla została wcześniej przymusowo wysiedlona z Craica, nieformalnego osiedla w Baia Mare. Historia osiedla Craica sięgała jednak wczesnych lat 90. Jego mieszkańcy zawsze byli tolerowani przez miejskie władze, które zachęcały społeczność romską, by osiedlali się w tej okolicy, zapewniając, że nigdy nic złego im się nie stanie. Jednak teraz te same władze, stosując mowę nienawiści, bez podania powodów, innych niż po prostu czystka etniczna, przymusowo wysiedliły społeczność romską.

Dzieci mieszkające w jednym z budynków w Cuprom. Większość mieszkańców tego osiedla została wcześniej przymusowo wysiedlona z Craica, nieformalnego osiedla w Baia Mare. Historia osiedla Craica sięgała jednak wczesnych lat 90. Jego mieszkańcy zawsze byli tolerowani przez miejskie władze, które zachęcały społeczność romską, by budowała się w tej okolicy, zapewniając, że nigdy nic złego jej się nie stanie. Jednak teraz te same władze, stosując mowę nienawiści, bez podania powodów, innych niż po prostu czystka etniczna, przymusowo wysiedliły społeczność romską w miejsce byłej fabryki. © Mugur Vărzariu

 
Wspomnienia z Craicy
Pomimo trudności para wiodła w Craicy dobre życie. Wszystko było blisko. Znali swoich sąsiadów i czuli się bezpiecznie. Dla W. Cuprom nie może się równać. „Jeżeli nie masz pieniędzy na autobus, nie możesz nigdzie pojechać. Jeżeli jesteś chory, tylko ambulans może cię uratować. Zabiera cię do szpitala i tyle. Ale jak wrócić do domu? Pieszo?” W. dodaje: „W Craicy byliśmy na otwartej przestrzeni. Tutaj czujemy się jak w wiezieniu. W Craicy płaciliśmy milion starych lei (23 euro) miesięcznie, a używaliśmy prądu. Widziałeś te kamery tutaj? Niczego nie niszczymy, a i tak umieszczają tutaj kamery, żeby widzieć, co robimy.”
Pomimo nadzoru kamer W. nie czuje się bezpiecznie w Cupromie. W Craicy jej dzieci mogły bawić się na zewnątrz cały czas, „ale tutaj….Nie mogę pozwolić wyjść im na zewnątrz. Muszę trzymać je w domu cały czas.”
Przymusowe wysiedlenie
Rodzina W., podobnie jak inne w Craicy, otrzymała pierwszą informację o wysiedleniu latem 2011 r. W wyniku protestów organizacji działających na rzecz praw człowieka i zagranicznych ambasad we wrześniu 2011 r. wysiedlenia zostały zatrzymane. W odpowiedzi na list Amnesty International burmistrz Baia Mare napisał 6 września 2011 r., że rozwiązując kwestię nieformalnych osiedli, lokalne władze będą mieć na uwadze prawo narodowe oraz międzynarodowe standardy dotyczące praw człowieka.
Jednakże temat wysiedleń pojawił się w programie politycznym wiosną 2012 r., podczas wyborów lokalnych. Burmistrz obiecał usunąć nieformalne osiedla romskie w mieście. W kwietniu 2012 r. rodziny mieszkające w Craicy otrzymały informację o wysiedleniu. W. przypomina sobie dni przed eksmisją: „Poinformowali nas, że musimy opuścić nasze domy, że «Craica będzie wysiedlana». Że musimy podpisać dokument, że ta własność nie należy do nas i że musimy opuścić Craicę. Później nie pozwolili nikomu pójść do sklepu ani nigdzie indziej. Byliśmy otoczeni. Przyszli z kolejnymi zawiadomieniami, a potem po dwóch tygodniach przyszli zrównać wszystko z ziemią.”
Początkowo władze Baia Mare zaoferowały rodzinie W. inne zakwaterowanie w bloku na ulicy Horea. Jest to miejsce znane jako getto romskie i odseparowane od reszty dzielnicy wzniesionym w lipcu 2011 r. murem o dwumetrowej grubości. W listopadzie 2011 r. Narodowa Rada na Rzecz Walki z Dyskryminacją – rumuński organ na rzecz równości, stwierdził, że wzniesienie muru było aktem dyskryminacji. „Odmówiliśmy przesiedlenia do Horei, na co oni powiedzieli, że poproszą o inne miejsce dla nas. Od tamtej pory nie zaoferowali nam nic.”
Po drugiej rozbiórce rodzina W. zdecydowała się opuścić Craicę i przenieść się do Cuprom, częściowo ze strachu przed utratą dachu nad głową. „Mówili nam, że nas wyrzucą, dlatego zdecydowaliśmy się przyjść tutaj. To lepsze niż zostać bez dachu nad głową i skończyć na ulicach. Ale tutaj czujemy się jak w więzieniu.”
Przed przeniesieniem W. nie wiedziała, jak będzie wyglądało ich mieszkanie: „Kiedy tu przyszłam i zobaczyłam ten pokój zaczęłam płakać. Gdybym wcześniej wiedziała, jak to będzie wyglądać, nigdy nie zdecydowałabym się na przeprowadzkę.” Od kiedy mieszka w Cuprom, rzadko wychodzi do miasta: „Nie mamy pieniędzy na autobus. Jeżeli już idziemy do miasta, kupujemy dużo więcej niż potrzebujemy, żeby starczyło na dłużej. W Craicy chodziliśmy do sklepu 10 razy. Poszłabym do sklepu, wróciła do domu i znowu poszła kupić coś jeszcze. Tutaj, nie mogę wrócić. Jeżeli nie kupisz tego, co potrzebujesz, jeżeli zapomnisz, to koniec. Nie lubię pożyczać. Jeżeli coś mam, to mam, jak nie to nie.”
Groźby i złamane obietnice
Mieszkańcy, którzy zgodzili się na przeniesienie do Cupromu zostali poinformowali, że nie będą musieli ponosić dodatkowych kosztów utrzymania, a po trzech latach zostaną przeniesieni do mieszkań socjalnych lub dostaną oferty mieszkania w innych miejscach. Jednakże miasto zaczęło pobierać opłaty za prąd – ich jedyne źródło energii potrzebnej do gotowania i ogrzewania. W. sprzeciwiła się temu pomysłowi, ponieważ obiecano im co innego przed przeniesieniem. „To dużo pieniędzy… Każdego miesiąca zadłużamy się i nie możemy z tego wybrnąć… muszę zapłacić za jedzenie, lekarstwa…” W. rozumie, że nic nie jest za darmo, ale nie zgadza się na koszty, które muszą płacić za utrzymanie: „Dlaczego burmistrz kłamał? Powinni byli oszacować koszty wynajmu tak, żebyśmy byli w stanie zaspokoić nasze podstawowe potrzeby.”
Mieszkańcy Cupromu dzielą łazienki na każdym piętrze: „Łazienki są oddzielne dla kobiet i mężczyzn… jedna z moich kuzynek była w szpitalu miesiąc temu. Miała bóle brzucha i myślała, że to przez łazienkę. Okazało się, że miała zapalenie jajników. Lekarz powiedział, że to niedobrze, że dzieli łazienkę z dziesięcioma innymi kobietami. Właśnie dlatego boję się o moje dzieci.”
Gdy mieszkała w Craicy, hodowała parę kurczaków. Musiała zaniechać tego pomysłu tutaj i musi teraz wszystko kupować w sklepie: „To trudne, bo tylko mój partner pracuje. Nie mam żadnego dochodu, tylko zasiłek na dzieci. Wiele osób mówi, że im się tutaj nie podoba. Mówią, że w Craicy było lepiej. Wielu dzwoniło do miejskiego urzędu spraw społecznych z prośbą o pozwolenie na powrót. Ale telefon milczał.”
W. i jej partner obawiają się ponownego wysiedlenia w przyszłości, ponieważ ich dzierżawa jest tymczasowa: „Mogą wyrzucić nas, kiedy tylko zechcą, mogą też pozwolić nam mieszkać tutaj tak długo, jak im się podoba.” Losy i przyszłość rodziny W. leży całkowicie w rękach lokalnych władz.
Działaj teraz! Podpisz petycję do premiera Rumunii o powstrzymanie przymusowych wysiedleń.
Czytaj dalej:
Zepchnięci na margines, cz. 1, historia Béli>>>
Zepchnięci na margines, cz. 3, historia Dusi>>>
Tekst jest fragmentem raportu „Zepchnięci na margines: pięć historii przymusowych wysiedleń Romów w Rumunii” opublikowanego 18 czerwca 2013 r.
cdn.
Tłum. Malwina Talik