Narodziny społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie. Wywiad z Serhijem Żadanem

Serhij Żadan, ukraiński poeta, pisarz i tłumacz, brutalnie pobity podczas starć 1 marca 2014 roku w Charkowie, wskazuje w wyjątkowym wywiadzie dla Amnesty International, że ostatnie wydarzenia na Ukrainie to trudny początek ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego.
 

Serhiej Żadan Fot. Grzegorz Żukowski

Serhiej Żadan Fot. Grzegorz Żukowski

Tło wydarzeń
SERHIJ ŻADAN: W Charkowie sytuacja rozwijała się od dwóch tygodni, czyli od 23 lutego, kiedy zmieniła się władza w Kijowie i zaczęła się gwałtownie zmieniać sytuacja w całym kraju, a w Charkowie szczególnie. Po pierwsze zaktywizowała się samoobrona euromajdanu i pojawił się tak zwany Prawy Sektor, należeli do niego kibice ultras i ludzie, którzy brali udział w wydarzeniach kijowskich. Z drugiej strony pojawił się tak zwany antymajdan, w którym brali udział przedstawiciele sił zorientowanych prorosyjsko, przeciwnicy nowej władzy albo ci, którzy występowali przeciwko euromajdanowi. Konflikt ten trwał kilka dni, przedstawiciele euromajdanu znajdowali się w budynku Charkowskiej Administracji Obwodowej, to gmach na placu Swobody. Początkowo zaprosili nas tam na inspekcję pracownicy administracji, a potem wielu majdanowców tam zostało.
[…] ciągle były prowokacje, ciągle bito aktywistów euromajdanu, ale to nie było masowe. Były jakieś napady, starcia, ale zwykle kończyło się słownymi utarczkami. […] I w końcu w sobotę 1 marca odbyła się wielka demonstracji obywateli zorientowanych prorosyjsko, wielu z nich wyszło z flagami rosyjskimi, wielu z nich krzyczało „Rosja, Putin”, zebrało się ich, myślę, około dwudziestu tysięcy, całkiem dużo, na tej demonstracji występowali charkowscy politycy Kernes i Dobkin.
Szturm
Na tę demonstrację przywieziono około dwudziestu autobusów z obywatelami Rosji z sąsiednich obwodów (Biełgorodzkiego, Woronezkiego). To autobusy z rosyjskimi numerami rejestracyjnymi. Istnieją nagrania wideo, na których je widać. Zatemi było tam około dwóch tysięcy obywateli rosyjskich. To właśnie oni stali w pierwszych szeregach, w zasadzie oni zaczęli szturm. Początkowo demonstracja ta odbywała się całkiem pokojowo, były hasła, okrzyki, przemówienia, ale potem zaczęły się kłótnie, zaczęły się starcia. Są różne wersje tego, kto pierwszy zaczął te kłótnie, czy samoobrona majdanu, czy jednak obywatele zorientowani prorosyjsko. Podejrzewam, że ta prowokacja była zaplanowana i nie ma wielkiego znaczenia, kto pierwszy rzucił pałką. Tak czy inaczej ludzie, którzy przyszli na plac, byli gotowi do szturmu, mieli broń. Także w tym przypadku istnieją nagrania wideo, na których widać, jak strzelają z pistoletów, jak idą szturmować budynek z kijami bejsbolowymi.
W budynku w tym czasie znajdowała się samoobrona i część Prawego Sektora. Nie wiem, ile to było osób. Znajdowało się w nim też wielu wolontariuszy. To była charkowska młodzież, studenci, chłopcy i dziewczęta, którzy byli nieuzbrojeni, którzy nie mieli masek, nie mieli pałek, nie mieli kasków. Pracowali w bufecie, czyli robili herbatę, kawę i kanapki albo pracowali w punkcie medycznym, albo pracowali w centrum prasowym. Powtarzam to byli młodzi ludzie bez broni, bez masek i to byli charkowianie, bo jednym z argumentów ludzi, którzy stali na placu, którzy chcieli nas atakować, było to, że w budynku znajdują się faszyści – ekstremiści z zachodniej Ukrainy. Że nie ma w nim charkowian, a są tylko przyjezdni, którzy chcą wprowadzać w Charkowie swoje porządki i pozbawić charkowian ich praw, ich historii, ich wolności.

Kiedy zaczął się szturm, wszyscy byli w środku. Początkowo to była bijatyka pomiędzy tymi, którzy atakowali a samoobroną, potem kiedy demonstranci z placu wdarli się do środka, zaczęli bić po prostu wszystkich po kolei – zaczęli bić bezbronnych, młodzież, dziewczyny, kobiety. Widziałem na własne oczy, tak było. Tych którzy atakowali było o wiele więcej, ich było kilka tysięcy i szans, by kontratakować, oczywiście nie było. Tym bardziej, że ludzie byli nieuzbrojeni i bezbronni. Wszystko to bardzo szybko zmieniło się w pogrom, kiedy po prostu bito ludzi, wyciągano ich na plac, wyciągano na scenę, urządzano nad nimi jakiś samosąd. Zmuszano ich, by klękali, by całowali flagę Rosji. Zmuszali, do przepraszania i tak dalej.
W momencie, kiedy zaczął się szturm, razem z przyjaciółmi przeszliśmy do innego pokoju i tam zostałem uderzony po raz pierwszy kijem bejsbolowym w głowę. O mogę wam pokazać, mam tu jeszcze szwy, proszę. Mam dwie rany na głowie, czyli po prostu kijem od tyłu po głowie, potem zaczęli mnie dobijać. To było kilka osób, kopali, bili pałkami, potem bili jeszcze na zewnątrz. Prosto z tłumu wyciągnęli mnie milicjanci, wsadzili do karetki pogotowia i pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu było już wielu uczestników tego szturmu – przy czym z obu stron – dlatego że rzecz jasna dostało się wszystkim. Zobaczyłem, że przyjeżdżają tam ludzie z demonstracji prorosyjskiej i starają się ustalić, kto tam jest. To było bardzo niebezpiecznie i po prostu pojechałem stamtąd do prywatnego mieszkania, gdzie lekarz założył mi te szwy.
Pomoc zagraniczna
[…] Sytuację na Ukrainie powinni poprawić sami Ukraińcy, problem nie leży na wschodniej Ukrainie… problem nie w okupacji, powiedzmy, przez wojska rosyjskie, a w tym, że społeczeństwo obywatelskie się podzieliło i nie może się między sobą dogadać. Społeczeństwo nie może znaleźć tych punktów dialogu i Ukraińcy zaczynają walczyć między sobą. To najgorsze, najpotworniejsze, ale właśnie to mają naprawić sami Ukraińcy. Wątpię czy tu może coś pomóc Europa, Ameryka czy Rosja. Póki Ukraińcy nie zrozumieją, że naprawdę mają wspólne problemy, mają wspólną przyszłość, że będą żyć dalej razem, a walczyć trzeba nie między sobą, a trzeba znajdować jakieś porozumienie, zanim to się nie stanie, myślę, że dalej będziemy bić się kijami bejsbolowymi.
Milicja
[…] Milicja naprawdę zachowywała się dość biernie. Nie mogę powiedzieć, że nic nie robili, kiedy widzieli, że rzeczywiście sytuacja wychodzi spod kontroli, starali się jakoś działać. Powiedzmy, ochraniali tych studentów, których wyprowadzono na plac i którym kazano klękać, polewano gencjaną. Otoczyli ich i nie dopuszczali do nich atakujących. Ale milicja nie mogła tam nic zrobić, milicji było nie tak dużo, a atakowało kilka tysięcy ludzi przygotowanych do szturmu. Można obejrzeć wideo, na którym widać, jak ci szturmowcy strzelają z pistoletów. Oni teraz mówią, że to była pokojowa demonstracja, ale jest jasne, że to była przygotowana prowokacja.
Śledztwo
No na ile wiem prokuratura w Charkowie wszczęła śledztwo i na stronie charkowskiego urzędu spraw wewnętrznych jest kilkadziesiąt fotografii ludzi, którzy atakują z pistoletami i pałkami, czyli jakieś działania podjęto. Podejrzewam, że wielu, że duża część tych ludzi, którzy atakowali, którzy zostali sfotografowani, to nie są obywatele Ukrainy. W czasie tego szturmu, tego pobicia, rozmawialiśmy z tymi, którzy nas atakowali, z ludźmi, którzy powiedzmy bili mnie. Wiem, że część z nich to Rosjanie, ponieważ po prostu nie znali nazw charkowskich ulic i charkowskich dzielnic, czyli było jasne, że to nie charkowianie i nie Ukraińcy. Że to ludzie, którzy przyjechali to i nie orientują się w Charkowie. I jak, jeśli chodzi o nich, mają działać organy ścigania? Moim zdaniem to jest beznadziejne. Oni dzisiaj są w Charkowie, a jutro wyjadą do Rosji i po prostu nie da się ich złapać. I ważne, jak mi się zdaje, że chodzi nie o to, żeby jakoś zacząć teraz łapać tych, którzy atakowali. Chodzi o to, żeby znaleźć porozumienie, dlatego że oczywiście i jedna, i druga strona uważa, że ma rację. Uważa, że działała sprawiedliwie, nie łamała prawa, ale tak czy inaczej to nie sprzyja jakiemuś porozumieniu w społeczeństwie. Ważne jednak jest by charkowianie się między sobą porozumieli. Bardzo łatwo jest stworzyć obraz wroga, uznać, że sąsiad z mieszkania obok jest banderowcem z zachodniej Ukrainy, czy przeciwnie Rosjaninem z Moskwy, ale przecież to jasne jest, że to głupoty. Naprawdę bardzo łatwo szczuć jednych ludzi na drugich. Łatwo skierować ludzi przeciwko sobie, a bardzo trudno znaleźć ten ton rozmowy, którzy pozwoli wszystkim pozostać przy swoich zasadach, ale jednocześnie nie łamać zasad innych. Wydaje mi się to o wiele ważniejsze niż śledztwo.
Rola władzy
Władza w każdym wypadku ma zajmować się walką z przestępcami. Władza ma działać tak, żeby wszystkie wydarzenia mieściły się w polu prawnym. I jeśli na Ukrainę, do Charkowa, przyjeżdżają jacyś „turyści” z Rosji, oczywiście nie powinno się ich wpuszczać. Mówiąc „turyści”, mam na myśli ludzi, którzy przyjeżdżają na opłacone demonstracje, żeby walczyć z Ukraińcami. Jeżeli w mieście działają jakieś formacje zbrojne, to oczywiście właśnie z nimi trzeba walczyć. Jestem zdecydowanie przeciwko jakimkolwiek naciskom na pokojowe demonstracje – niezależnie czy euromajdanowców, czy antymajdanowców. Wszyscy jesteśmy obywatelami Ukrainy, wszyscy mamy zagwarantowane przez konstytucję prawo do pokojowego protestu.
Znaczenie oznak solidarności międzynarodowej
Być może na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, że to nie ma żadnego sensu. Czym dla protestujących na Ukrainie jest, powiedzmy, demonstracja w Warszawie, Krakowie, Lublinie, czy jeszcze gdzieś indziej? Ale biorąc pod uwagę to, że wokół Ukrainy zaczęła się i trwa po prostu nieprawdopodobna wojna informacyjna, że znaleźliśmy się w jakiś straszny potokach informacji, które dezorientują wszystkich wokół, bardzo ważna jest świadomość poparcia dla Ukrainy, poparcia właśnie dla obywateli Ukrainy, dla ich pragnienia, by żyć w niepodległym, wolnym kraju. Dlatego naprawdę to jest jeszcze takie ziarenko piasku, które może zrównoważyć sytuację.
Uraz
Naprawdę nie mogę powiedzieć, że wszystko jest jakieś takie smutne. Mam dwie rany, lekarz założył tu dwa szwy, założył szew koło oka. Znaleziono pęknięcie szczęki. Myślę, że wszystko w porządku. Naprawdę akurat tym najmniej się przejmuję. Myślę, że większych szkód, właśnie moralnych, doznali ci młodzi ludzie, nad którymi się znęcano na placu, których wyciągnięto na samosąd, których zmuszano, by klękali i zmuszano do całowania flagi sąsiedniego państwa.
Społeczeństwo obywatelskie
Na Ukrainie naprawdę powstaje społeczeństwo obywatelskie. To czego na Ukrainie nie było i czego brakowało, kiedy cała walka polityczna prowadzona była właśnie na jakimś partyjnym poziomie i praktycznie zmieniła się w targi o teki ministrów i miejsca w parlamencie. Właśnie ta rewolucja pokazała, że społeczeństwo może i powinno kontrolować polityków i wydaje mi się, że właśnie w tym kierunku sytuacja się będzie rozwijać. I nawet do tego, że właśnie antymajdany aktywizują się w niektórych miastach, odnoszę się całkiem optymistycznie. To świadczy o tym, że ta część społeczeństwa też się aktywizuje, też rozumie, są obywatelami Ukrainy, że dla nich też bardzo ważna jest samoorganizacja i wysuwanie własnych żądań. Wydaje mi się, że majdan i antymajdan mają dziś wspólne problemy, wspólne postrzeganie spraw. Po prostu w wielu wypadkach przeszkadzają jakieś ideologiczne klapki na oczach, przeszkadzają jakieś ideologiczne mury, na które często zwraca się uwagę. Chodzi przecież nie o to, w jakim języku mówisz czy do jakiego kościoła chodzisz, rzecz w tym na ile bezpieczny jesteś w tym państwie, na ile perspektywiczne jest w ogóle istnienie tego kraju.