Amnesty International wzywa Sudan do przestrzegania praw człowieka

Jeden student nie żyje, a wielu innych jest rannych po zbrojnych zamieszkach z użyciem pałek policyjnych i gazu łzawiącego, którymi policja i służby bezpieczeństwa próbowały przerwać protesty w Chartumie i Omdurmanie.
-Rząd powinien natychmiast rozpocząć niezależne i obiektywne śledztwo w sprawie okoliczności śmierci Mohammeda Abdelrahmana, studenta, który zmarł w szpitalu w Omdurmanie na skutek ran odniesionych podczas demonstracji-, powiedział Erwin van der Borght, dyrektor ds. Projektu Afrykańskiego Amnesty International.
Według informacji Amnesty International agenci służb bezpieczeństwa NISS (National Intelligence and Security Service) szukali organizatorów demonstracji w noc przed ich rozpoczęciem, a podczas protestów wraz z policją pobili jej uczestników. Wiele osób aresztowano na ulicach zanim jeszcze dotarli na miejsce protestu.
NISS wciąż przetrzymuje około 20 osób, z pośród których 7 to dziennikarze aresztowani podczas relacjonowania wydarzeń. W poniedziałek wieczorem zwolniono z aresztów ponad 25 demonstrantów, jednak nie wiadomo dokładnie, ilu jeszcze pozostaje uwięzionych. Dziennikarzy wciąż są więzieni.
-Przetrzymywani dziennikarze muszą zostać natychmiast i bezwarunkowo zwolnieni i dopuszczeni do kontynuowania swojej pracy. Sudańczycy powinni także odzyskać wolność słowa.-
Gazeta sudańskiej opozycji -Ajrass Al Hurriya- nie została dopuszczona do druku w poniedziałek rano, a niezależnej -Al Sahafa- zakazano kolportażu już wydrukowanego poniedziałkowego wydania.
W niedzielę, w różnych częściach Chartumu i Omdurmanu, ponad 2000 osób zebrało się by nawoływać do demokracji i poprawienia warunków życia.
-Ludzie mają dość. 22 lata to wystarczająco dużo czasu-, powiedział Amnesty International jeden z pobitych przez policjantów demonstrantów, który ze względów bezpieczeństwa pozostanie anonimowy. -Pieniądze ludzi wydawane są na zapewnienie bezpieczeństwa, a służby bezpieczeństwa ochraniają same siebie (partię rządzącą).-
Studenci protestowali na uniwersytetach. Były także doniesienia o starciach demonstrantów z policją i zwolennikami Zgromadzenia Narodowego (National Congress Party), sudańskiej partii rządzącej. Kilkudziesięciu demonstrantów przewieziono do szpitali w Chartumie, część z nich z poważnymi obrażeniami. Wielu nie zostało odnalezionych.
Niepokoje rozpoczęły się w dniu, w którym ogłoszono, że 99% Sudańczyków z południa głosowało za niezależnością od północy. -Podczas gdy Sudan Południowy świętuje wstępne wyniki referendum, Północny Sudan wciąż zmaga się z naruszaniem prawa do wolności słowa i pokojowych zgromadzeń. Zakaz sudańskiego rządu dotyczący relacjonowania wydarzeń i pozbawienie ludzi wolności wypowiedzi musi się skończyć-, powiedział Erwin van der Borght.
Tłumaczyła Alicja Cieślar