Demokratyczna Republika Konga: Opuszczone dzieci-żołnierze

AFR 62/019/2006
Ponad dwa lata po rozpoczęciu rządowego, obejmującego cały kraj, programu uwolnienia i reintegracji społecznej dzieci-żołnierzy, co najmniej 11 tysięcy dzieci nadal należy do grup zbrojnych lub ich los jest nieznany. Opublikowany dzisiaj, nowy obszerny raport Amnesty International ostrzega, że program rozbrojenia, demobilizacji i reintegracji (ang. DDR – disarmament, demobilization, reintegration) nie zdoła zaspokoić potrzeb dzieci w zakresie ochrony i pomocy.
Nadal nieznany jest los większości dziewcząt uprowadzonych przez grupy zbrojne – zostały albo porzucone albo mylnie uznane za „utrzymanki” dorosłych żołnierzy. Jak dotąd rząd nie podjął żadnych czynności, by odszukać zaginione dzieci.
„W niektórych rejonach mniej niż 2 procent dzieci uwolnionych z rąk grup partyzanckich i uczestniczących w programie demobilizacji to dziewczęta, chociaż stanowią one około 40 procent dzieci wykorzystywanych przez wojska i grupy zbrojne”, powiedziała Tawanda Hondora, Zastępca Dyrektora Programu Amnesty International ds. Afryki.
Podczas pobytu w Demokratycznej Republice Konga, przedstawiciele AI dowiedzieli się z wielu źródeł, że dowódcy i dorośli żołnierze często nie czują konieczności wypuszczania dziewcząt, które uważają za swoją własność seksualną. Takie podejście dotyczy również części pracowników programu demobilizacji, bezkrytycznie uznających takie dziewczęta za „utrzymanki” żołnierzy, a nie za dzieci związane z wojskami lub bojówkami, którym należy się prawo do udziału w programie.
Część dziewczynek uważa, że nie ma innego wyboru, jak tylko zostać z żołnierzami. Boją się, że będą torturowane lub zginą jeśli będą próbować ucieczki.
„Kiedy partyzanci mayi-mayi napadli na moją wioskę, wszyscy uciekliśmy. Podczas ucieczki żołnierze schwytali wszystkie dziewczęta, nawet te najmłodsze. Już wśród partyzantów każda została zmuszona do „poślubienia” żołnierza. Nieważne, czy był w wieku twojego ojca, czy był młody, okrutny czy miły, trzeba było się zgodzić. Gdybyś odmówiła, mogliby cię zabić. To stało się z jedną z moich przyjaciółek. Oni zabijali ludzi jak kurczaki. Nawet nie zakopywali ciał… Widziałam nawet, jak torturowali dziewczynę, która nie chciała zgodzić się na „ślub”…”
– słowa Jasmine, 16-letniej dziewczyny, która została zwerbowana przez bojówkę mayi-mayi w Południowym Kivu kiedy miała 12 lat. Teraz jest matką czteromiesięcznego dziecka.
Dziewczęta związane z grupami zbrojnymi często cierpią z powodu urazów psychicznych, wywołanych przez lata wykorzystywania. Czasem mają już własne dzieci. Jednakże nadal władze nie robią niewiele, by zapewnić im należne wsparcie i pomoc.
W rzeczywistości większość uwolnionych dzieci – zarówno chłopców jak i dziewcząt – które wróciły do swoich rodzin i środowisk, nie otrzymała prawie żadnego wsparcia w ponownym przystosowaniu do normalnego życia, obejmującego odpowiednie szanse edukacyjne i kształcenia zawodowego. Część dzieci została zwerbowana już w wieku 6 lat.
Wiele dzieci, z którymi rozmawiali wysłannicy AI, ze smutkiem przyznało, iż pomimo traumatycznych doświadczeń w bojówkach obawiają się, że będą zmuszone ponownie przyłączyć się do grup zbrojnych, aby po prostu przeżyć.
Część bojówek nadal jest uzbrojona na wypadek, gdyby obecny proces pokojowy nie odniósł skutku. Ich zdaniem zwolnienie dzieci-żołnierzy zmniejszy ich siły w razie wznowienia konfliktu.
„Rządowi nie udało się uwolnić tysięcy dzieci, które pozostają w grupach militarnych. Co więcej, rekrutowane są kolejne dzieci, w tym te, które zostały wcześniej wypuszczone i oddane rodzinom”, powiedziała Tawanda Hondora.
„Dopóki rząd i społeczność międzynarodowa nie zaspokoją potrzeb uwolnionych dzieci, dopóty istnieje ryzyko, że te dzieci w krótkim czasie zostaną ponownie wcielone do wojsk i bojówek lub zostaną porzucone i skazane na egzystencję w biedzie i samotności.”
„Nowy rząd musi przyjąć za priorytet uwolnienie, ochronę i zapewnienie wszystkim dzieciom związanym z wojskami i bojówkami odpowiedniej edukacji oraz szans zarobienia na swoje utrzymanie, by umożliwić im pozostanie w swoich społecznościach. Jest to jedyny sposób, by zapobiec ponownym werbunkom, marginalizowaniu i porzucaniu tych dzieci.”
Jak dotąd, rząd był niezwykle opieszały w zatwierdzaniu i realizacji programów reintegracji społecznej dla dzieci.
AI wezwało nowy rząd Demokratycznej Republiki Konga oraz społeczność międzynarodową do realizacji w pierwszej kolejności inwestycji w państwowy system edukacji i do jak najszybszego umożliwienia dzieciom korzystania z prawa do bezpłatnej edukacji na poziomie podstawowym.
Obecnie tylko 29 procent dzieci w Demokratycznej Republice Konga otrzymało elementarną edukację, a około 4,7 miliona dzieci w wieku szkolnym – w tym 2,5 miliona dziewczynek – nie chodzi do szkoły. Co najmniej 6 milionów nastolatków nie pobiera żadnego oficjalnego wykształcenia. Brak możliwości kształcenia przyczynia się znacznie do niepewnej sytuacji ekonomicznej i społecznej kongijskich dzieci, która jest jednym z czynników ułatwiających powszechne wykorzystywanie i rekrutację dzieci w Demokratycznej Republice Konga.
Tło wydarzeń
Konflikt trwający w Demokratycznej Republice Konga sprawił, że osiedla na wschodzie kraju zamieniły się w ruiny, a ich mieszkańcy zostali zabici lub przesiedleni. Do 2006 roku około 3,9 miliona Kongijczyków zginęło w wyniku konfliktu, a około 1200 osób ginie każdego dnia z powodu przemocy, chorób oraz głodu.
W ramach procesu pokojowego i przemian politycznych, które rozpoczęły się w czerwcu 2003 r., rząd Demokratycznej Republiki Konga – przy międzynarodowym wsparciu finansowym w wysokości 200 milionów dolarów – rozpoczął krajowy program rozbrojenia, demobilizacji i reintegracji ok. 150 tysięcy bojowników, w tym ok. 30 tysięcy dzieci. Na przeszkodzie realizacji projektu stoi brak dostatecznej woli politycznej i wojskowej, poważne techniczne i z zakresu zarządzania oraz ciągła niepewność sytuacji na wschodzie kraju. Komisja rządowa, zajmująca się programem twierdzi, że do czerwca 2006 roku udało się przeprowadzić demobilizację ponad 19 tysięcy dzieci.
Według prawa międzynarodowego pobór i wykorzystywanie dzieci poniżej 18 roku życia jest zakazane, natomiast działania takie podejmowane wobec dzieci poniżej 15 lat uznawane są za zbrodnię wojenną.
Szacuje się, że dzieci stanowią do 40 procent sił zaangażowanych w konflikt w Demokratycznej Republice Konga, a 40 procent tych dzieci to dziewczynki.
Nakłady państwa na edukację zmniejszyły się w ostatnich latach radykalnie. Krótko mówiąc, dziś wynoszą mniej niż 4 procent tego, co w 1980 roku. Przy braku odpowiedniego wsparcia ze strony rządu, szkoły państwowe opierają się głównie na opłatach wnoszonych przez rodziców pokrywających 80-90 procent ich wydatków. Większości rodzin nie stać na takie opłaty. Wielu kongijskich nauczycieli musi przeżyć za zaledwie 10 dolarów miesięcznie.
Tłumaczenie: Iwona Bajurko