Zepchnięci na margines, cz. 3

Historia Dusi
– Pewnego razu burmistrz wyrzucił nas z centrum miasta… i umieścił w Muncii… zrobił wszystko aby mieć pewność, że nie znajdziemy się nawet na obrzeżach miasta tylko przy lesie, z dala od wszystkich. No i udało mu się…

Dusia, była mieszkanka ulicy Muncii, oraz inni członkowie społeczności opisują delegatom Amnesty przymusowe wysiedlenie, któremu zostali poddani w sierpniu 2012 r.

Dusia, była mieszkanka ulicy Muncii, oraz inni członkowie społeczności opisują delegatom Amnesty przymusowe wysiedlenie, któremu zostali poddani w sierpniu 2012 r.

Dusia trzykrotnie doświadczyła przymusowego wysiedlenia. W 2001 r. musiała wynieść się ze swojego mieszkania z powodu końca okresu użytkowania i zaległości w płaceniu czynszu. Przez 6 miesięcy była bezdomna, bo nie miała się dokąd udać. Ostatecznie udało jej się znaleźć pusty pokój w bloku mieszkalnym w Dărmăneşti – w północno-zachodniej dzielnicy miejscowości Piatra Neamt.
– Następnie inni Romowie przybyli w to miejsce, ponieważ były tam jeszcze wolne pokoje, a oni także mieszkali na ulicy – wyjaśnia Dusia. – Mieszkaliśmy tam przez 7 lat, po czym władze miasta otrzymały fundusze na renowację bloku.
W 2007 r. władze przesiedliły mieszkańców dzielnicy Dărmăneşti, wraz z Romami zamieszkującymi blok na Aleea Ulmilor, do budynków mieszkalnych na ulicy Muncii.
– Władze powiedziały, że po zakończeniu prac nad renowacją bloku, pozwolą nam zamieszkać w tym miejscu ponownie. Jednak dane słowo nigdy nie zostało dotrzymane.
Umowy dzierżawy na socjalne budynki mieszkalne na ulicy Muncii nie zostały odnowione po tym, jak wygasły w 2009 r. W związku z tym nad mieszkańcami zawisła groźba przymusowego wysiedlenia.
W lipcu 2012 r. mieszkańcy ulicy Muncii zostali powiadomieni ustnie o wysiedleniu i przesiedleniu na ulicę Văleni 2. Nie chcieli być ponownie przesiedleni, więc zwrócili się do władz miasta z prośbą, aby mogli pozostać na ulicy Muncii oraz poprosili o poprawę warunków mieszkaniowych.
– Prosiliśmy, aby nas nie przesiedlali, aby zapewnili nam dostęp do elektryczności… Dostaliśmy odpowiedź, że jest to niemożliwe, ponieważ ten obszar będzie przeznaczony pod budowę rynku – opowiada Dusia. Na chwilę obecną, tj. marzec 2013 r.,  żadna przebudowa nie została dokonana, a opustoszałe budynki mieszkalne pozostają na swoim miejscu.
– Była tam jedynie pompa na wodę. Myśleli oni, że tutaj, na ulicy Văleni 2, będzie lepiej.
Dusia tak jak i 10 innych rodzin wstrzymywała się z przeprowadzką tak długo jak było to tylko możliwe, ale w końcu i tak zostali przymusowo przesiedleni na ulicę Văleni 2.
– Władze powiedziały nam: „Nie możecie stawiać oporu, bo to tylko pogorszy całą sprawę… Działka została sprzedana i nie należy już do nas… W związku z tym musicie opuścić teren dobrowolnie, w przeciwnym razie pomogą nam zamaskowani ludzie”. Zamaskowani ludzie (policja) przybyli na miejsce z traktorami i ostatecznie zostaliśmy zabrani.
Odosobnienie i niebezpieczeństwo
Văleni 2 znajduje się około kilometra od najbliższego przystanku autobusowego i osiedla zamieszkanego przez młode rumuńskie rodziny. Aby dojść tam, trzeba przejść przez zabłoconą drogę, która nie jest oświetlona.
– Czy gdybyś był w naszej sytuacji nie oczekiwałbyś przynajmniej dostępu do prądu, porządnej drogi, komunikacji autobusowej czy sklepu, w którym można kupić chleb? Nie czułbyś się lepiej gdyby było jakieś oświetlenie, gdy wychodzisz na zewnątrz w nocy? Tutaj jest po prostu niebezpiecznie. Las jest blisko, a tam są przecież niedźwiedzie i wilki – mówi Dusia.
– Jest cała masa problemów, nie tylko te. Nie wiemy od czego zacząć. Stopniowo pojawia się problem głodu. Nie stać nas na transport, żeby pojechać i kupić chleb. Zanim uda ci się kupić chleb, zapada już zmrok i musisz wracać do domu po ciemku. Sam widziałeś jak daleko jest to stąd… Mamy już tego dosyć! – Dusia zaczyna płakać.
Mieszkańcy Văleni 2 są zdesperowani i czują, że są pozostawieni sami sobie.
– Jesteśmy marginalizowani. Życie na Muncii było jednak jakoś lepsze. Teraz  naprawdę jesteśmy wykluczeni ze społeczeństwa.
Jeden z sąsiadów Dusi jest przekonany, że taka marginalizacja prowadzi do migracji Romów.
– To właśnie z takich powodów uciekamy do Francji… uciekamy przed Rumunami, bo mamy dość biedy. Udajemy się tam, żeby zdobyć pieniądze na chleb czy ubrania… Gdy Rumuni wykluczają nas, gdy wyrzucają nas z miast, nie pozostaje nam nic innego jak ucieczka.
Miasto bez Romów
W październiku 2001 r., burmistrz Piatra Neamt ogłosił zamiar utworzenia getta romskiego na terenie byłej kurzej farmy. Jego oświadczenie wywołało falę krytyki ze strony międzynarodowych organów monitorujących przestrzeganie praw człowieka, organizacji pozarządowych, jak również ze strony rządu Rumunii. Pomimo tego, rodziny romskie były w dalszym ciągu wysiedlane z centrów miast i przenoszone do budynków mieszkalnych na ulicy Muncii i na obszar byłej kurzej farmy w dzielnicy Speranta. Teraz, około 11 lat później, wydaje się, że władzom lokalnym udało się osiągnąć swój cel – pozbyli się Romów z Piatra Neamt i przesiedlenie ich na obrzeża miasta.
Działaj teraz! Podpisz petycję do premiera Rumunii, by zatrzymać przymusowe wysiedlenia.
Tłumaczył Paweł Parchomenko
Czytaj więcej:
Zepchnięci na margines, cz. 1, Historia Béli >>>
Zepchnięci na margines, cz. 2, Historia W. >>>
Tekst jest fragmentem raportu „Zepchnięci na margines: pięć historii przymusowych wysiedleń Romów w Rumunii” opublikowanego 18 czerwca 2013 r.