Cygan ze strachu, Rom z dumy – Marcin Kołodziejczyk – Polityka

Górska droga do Sibiu jest w przebudowie, samochody uwięzione w korku stają się łatwym łupem czyścicieli szyb. Cygańskie dzieci zsuwają się ze zboczy wąwozu albo wdrapują na jezdnię z koryta rzeki Olt, gdzie nabierały wody do butelek. Drogę opanowują błyskawicznie, wspinają się na maski aut, żeby dosięgnąć szyb. Po żebracku jęczą, masują się po brzuchach, że głodne. Uchylają się okna, monety przechodzą do brudnych rąk myjkarzy. – Aleks – przedstawia się chłopak – osiem lat. Wskazuje na siostrę: – Maria, cztery lata. Zapala się zielone światło, auta ruszają, a dzieci znikają tak nagle, jak się pojawiły. Zapala się czerwone – operacja powtarza się ze wszystkimi szczegółami, pojawiają się wciąż nowe grupy dzieci i zanim wreszcie odjedzie się w kierunku Sibiu, można mieć przednią szybę umytą siedem razy.
Cały artykuł w numerze 45/2008 Polityki

Tematy