Tybetańskie protesty: Potrzebne jest niezależne śledztwo ONZ

Organizacja wzywa chińskie władze do powściągliwości w reagowaniu na trwające protesty, a także do złożenia pełnego sprawozdania na temat wszystkich zatrzymanych podczas tłumienia protestów w zeszłym tygodniu w całym Tybecie, oraz do uwolnienia tych z zatrzymanych którzy zostali aresztowani za pokojowe głoszenie swoich poglądów oraz za korzystanie z prawa do zrzeszania się i zgromadzeń.
-Chińskie władze powinny także uwzględnić zasadnicze skargi Tybetańczyków oraz długoterminową strategię która doprowadziła do takiego rozżalenia.- – powiedziała Catherine Baber dyrektorka programu Amnesty International ds. Azji i Pacyfiku. Długo narastające frustracje uzewnętrznione w zeszłym tygodniu wzięły się z widocznego odsunięcia regionu od korzyści idących za rozwojem gospodarczym, restrykcji dotyczących praktyk religijnych, znacznego osłabienia Tybetańskiej kultury i poczucia przynależności etnicznej – których źródłem jest polityka chińskich władz.

TŁO WYDARZEŃ

Protesty zaczęły się w zeszły poniedziałek – 10 marca – gdy około 400 mnichów wyruszyło z klasztoru Drepung w kierunku centrum Lhasy. Domagali się oni złagodzenia narzuconej przez władze kampanii w ramach której zmuszano mnichów do krytykowania Dalaj Lamy zgodnie z propagandową polityką władz. Ponad 50 z nich zostało aresztowanych w drodze do miasta.
W obronie zatrzymanych zorganizowano kolejne protesty w innych klasztorach, co doprowadziło do wybuchu zamieszek w całej Lhasie i w innych rejonach Tybetu. Do demonstrujących mnichów przyłączyła się także ludność świecka. Doniesiono także o protestach wśród Tybetańczyków z sąsiednich prowincji: Qinghai, Gansu i Sichuan.
Policja i wojsko w celu stłumienia protestów używały wobec demonstrantów gazu łzawiącego, pałek elektrycznych a nawet ostrej amunicji.
W piątek – 14 marca – protesty w Lhasie nabrały bardziej gwałtownego charakteru. Demonstranci palili chińskie sklepy i restauracje, podpalono także policyjny samochód. Oficjalne chińskie źródła donoszą o zabiciu dziesięciu osób, głównie przedsiębiorców z Lhasy, z niepotwierdzonych doniesień wynika że takich ofiar jest więcej.
W całym mieście obowiązuje godzina policyjna a wszystkie sklepy są zamknięte. Miasto zostało zamknięte a na drogach dojazdowych powstały punkty kontrolne. Na ulice Lhasy wyjechały wozy opancerzone Ludowej Policji Zbrojnej. Z raportów wynika że w sobotę w niektórych częściach miasta trwały protesty.
Policja i wojsko otoczyły trzy największe klasztory w Lhasie więżąc mnichów będących w środku. Ci którzy próbują się wydostać są bici. Mnisi z klasztoru Sera rozpoczęli strajk głodowy domagając się wycofania wojsk z klasztoru.
W zeszłym tygodniu pokojowe protesty Tybetańczyków odbyły się także w Indiach i Nepalu. W Indiach zatrzymano protestujących zamierzających dotrzeć w pokojowym marszu do chińskiej granicy. W Katmandu stolicy Nepalu protestujący zostali brutalnie rozpędzeni, a ci których zatrzymano byli bici.
Tłum. Gabriela Cichowicz

Tematy